Chociaż w ostatnich latach poziom aktywności fizycznej Polaków sukcesywnie rósł, nadal co trzeci nie podejmuje jej w ogóle. W rankingu najbardziej aktywnych państw UE zajmujemy szóstą pozycję od końca. Brak ruchu dodatkowo nasilają pandemia i związane z nią obostrzenia, jak choćby zamknięcie siłowni czy rezygnacja z ferii zimowych. – Ważne, żeby zarówno samorządy lokalne, jak również szkoły i rodzice aktywizowali młode pokolenie do ćwiczeń – podkreśla dr hab. Daniel Puciato, wykładowca wrocławskiej Wyższej Szkoły Bankowej. Skutki braku ruchu po pandemii odczuje nie tylko społeczeństwo, lecz także cała gospodarka.
– Pandemia znacznie ograniczyła aktywność fizyczną Polaków. Wszyscy jesteśmy w domu, pracujemy zdalnie, więc poziom aktywności, związanej choćby z przemieszczaniem się, radykalnie się obniżył. W czasie lockdownu zamknięte były szkoły i przedszkola, siłownie, kluby fitness, jak również parki, lasy i place zabaw, co obniżyło aktywność szczególnie młodego pokolenia. Tymczasem jest ona w okresie pandemii bardzo ważna, ponieważ nie tylko poprawia samopoczucie, ale także oddziałuje pozytywnie na układ odpornościowy organizmu. Zalecane są codzienne, 40-minutowe ćwiczenia o umiarkowanej intensywności – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Daniel Puciato, profesor Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Z najnowszej edycji corocznego badania „Multisport Index 2020” wynika, że na początku tego roku 65 proc. Polaków było aktywnych przynajmniej raz w miesiącu. Blisko połowa z nich (43 proc.) w czasie wiosennego lockdownu ograniczyła treningi, a ogólny poziom aktywności społeczeństwa spadł do 61 proc. Z badania Kantar przeprowadzonego dla Benefit Systems wynika też, że Polacy wyraźnie dostrzegli tego skutki – 3/4 odczuło pogorszenie samopoczucia, a 65 proc. zauważyło negatywny wpływ braku ruchu na zdrowie.
Z majowego badania CBOS („Życie codzienne w czasach zarazy”) wynika z kolei, że w czasie wiosennego lockdownu brak lub niedostatek aktywności fizycznej dla 29 proc. Polaków był najbardziej uciążliwym obostrzeniem, wyprzedzając m.in. zamknięcie większości sklepów, centrów handlowych, szkół, restauracji i ograniczenia w życiu towarzyskim, na które wskazywała średnio 1/4 badanych. Niedostatek aktywności fizycznej gorzej znosili młodzi (44 proc. vs. 26 proc. starsi) oraz mieszkańcy dużych miast (30 proc. vs. 25 proc. mieszkańcy wsi).
– Styl życia, czyli głównie aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie, odpowiada za ok. 55 proc. stanu naszego zdrowia. Systematyczna aktywność zmniejsza ryzyko występowania takich chorób jak udar mózgu, nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, niektóre rodzaje nowotworów czy cukrzyca typu II. Rozwija też siłę kości i mięśni, poprawia koordynację ruchową, gibkość i równowagę, co jest szczególnie ważne w przypadku osób starszych, u których występuje większe ryzyko różnego rodzaju upadków i urazów. Ponadto u dzieci aktywność fizyczna aktywizuje procesy rozwoju biologicznego, rozwija koordynację i umiejętności ruchowe, lecz także przyczynia się do nawiązywania kontaktów społecznych – wymienia wykładowca wrocławskiej WSB.
Według badań Eurobarometru w 2017 roku 56 proc. Polaków deklarowało, że nigdy nie ćwiczy ani nie uprawia sportu (przy średniej dla ogółu krajów członkowskich wynoszącej 46 proc.). Regularną aktywność podejmował mniej niż co czwarty, co plasowało Polskę w ostatniej szóstce Unii Europejskiej. Od liderów takich jak Finlandia, Dania, Holandia czy Szwecja, gdzie poziom aktywności społeczeństwa przekracza 90 proc., Polaków wciąż dzieli duży dystans.
– Z badań wynika, że od 40 do 60 proc. Polaków nie spełnia wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia. Co więcej, aktywność fizyczna zmniejsza się wraz z wiekiem, więc w szczególnie trudnej sytuacji są seniorzy. Nie najlepiej sytuacja wygląda też wśród dzieci, wśród których tylko 15 proc. spełnia normy WHO, a na dodatek w ciągu ostatnich czterech lat ten odsetek zmniejszył się z 20 proc., więc jest to bardzo poważny problem. Najwięcej w Unii Europejskiej ruszają się Niemcy, Skandynawowie i Holendrzy, a najmniej mieszkańcy Europy Środkowo-Wschodniej oraz Południowej, w tym również Polacy – wskazuje Daniel Puciato.
Według Światowej Organizacji Zdrowia siedzący tryb życia i przewlekły niedobór ruchu – również uznany już za nową chorobę cywilizacyjną – są w tej chwili czwartą przyczyną zgonów na świecie. Tylko w Europie przyczyniają się do śmierci 500 tys. osób rocznie. Minimalna dawka ruchu zalecana dla osób dorosłych przez WHO to 75 minut intensywnej lub 150 minut umiarkowanej aktywności fizycznej w ciągu tygodnia.
– Osoby starsze muszą jeszcze wzbogacać swoją aktywność o ćwiczenia koordynacji, gibkości i równowagi. Natomiast u dzieci rekomendowana jest codzienna aktywność fizyczna w wymiarze 60 minut o intensywności umiarkowanej i wysokiej. Podobnie powinny ćwiczyć osoby z niepełnosprawnościami oraz przewlekle chore, ale muszą to oczywiście robić pod kontrolą lekarza lub fizjoterapeuty – precyzuje ekspert.
Wykładowca wrocławskiej WSB zauważa, że rezygnacja z ferii zimowych w tym roku dodatkowo nasili problem braku ruchu w społeczeństwie. Wielu Polaków spędzało je do tej pory na narciarskich stokach.
– Dotąd na ferie wyjeżdżało ok. 70 proc. młodych Polaków do 24. roku życia i 50 proc. powyżej 24 lat. W tym roku rząd rekomenduje, aby w ferie pozostać w domu, a jest to bardzo wdzięczny czas dla aktywności fizycznej. Przeważają oczywiście sporty zimowe, narciarstwo, ale wyjeżdżający na ferie biegają, pływają, więcej spacerują. Jest ryzyko, że w tym roku zwłaszcza młodsze pokolenie spędzi te ferie w sposób bierny, a więc przed telewizorem, komputerem czy na grach komputerowych. To jest groźne, bo nie dojdzie do pełnej regeneracji sił psychofizycznych. Dzieci i młodzież podczas drugiego semestru mogą być przemęczone, mieć gorsze wyniki w nauce. Ważne więc, żeby zarówno samorządy lokalne, jak i szkoły i rodzice aktywizowali młode pokolenie do ćwiczeń – podkreśla Daniel Puciato.
Jak przekonuje, skutki braku ruchu odczują na własnej skórze nie tylko dzieci, ale też większość Polaków, a także cała gospodarka. Już kilka lat temu koszty hipokinezji (niskiej aktywności fizycznej) wśród mieszkańców naszego kraju szacowano na ponad 2 mld euro rocznie, co stanowiło równowartość 8,4 proc. krajowych wydatków na służbę zdrowia (raport z 2015 roku „Koszty ekonomiczne braku aktywności fizycznej w Europie” ISCA/Centre for Economics and Business Research). Łącznie dla 28 krajów UE brak aktywności ruchowej generuje koszt ekonomiczny na poziomie 80,4 mld euro rocznie. Gdyby jednak 20 proc. nieaktywnych Europejczyków zaczęło się ruszać, wygenerowałoby to oszczędności sięgające 16,6 mld euro, z czego ok. 430 mln rocznie tylko w Polsce.
– Zbyt niska aktywność fizyczna społeczeństwa wpływa negatywnie w pośredni sposób – zarówno w wymiarze mikro, np. na pracowników, gospodarstwa domowe czy przedsiębiorstwa, jak i w obszarze makro, a więc na gospodarkę narodową jako całość. Można wyróżnić dwojakie koszty niskiej aktywności fizycznej. Po pierwsze, są to koszty bezpośrednie, związane z koniecznością leczenia chorób cywilizacyjnych. Po drugie, są to koszty pośrednie, które wiążą się z utratą wartości dobrego, zdrowego życia. Z badań wynika, że jeśli połowa osób nieaktywnych fizycznie zaczęłaby się ruszać, to w Polsce można byłoby zaoszczędzić ok. 0,5 mld zł na samej służbie zdrowia. Natomiast na świecie można by uniknąć 5 mln przedwczesnych zgonów z tego powodu – mówi profesor Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.