W dobie wszechobecnych smartfonów i gier wideo prasa dziecięca nie czuje się zagrożona. – Czasopisma pełnią zupełnie inną funkcję – używanie papieru, czytanie, wypełnianie okienek, rysowanie to kompetencje potrzebne na pewnym etapie rozwoju dziecka – mówi Małgorzata Węgrzecka, redaktorka naczelna „Świerszczyka”. Magazyn dla najmłodszych, obecny na rynku od 1945 roku, sprzedaje się dziś w kilkukrotnie wyższym nakładzie niż jeszcze dwie dekady temu. Tradycyjnie publikuje ciekawe historie i opowiadania, łamigłówki i komiksy, ale idzie też z duchem czasu, zamieszczając na platformie online materiały interaktywne dla prenumeratorów. Na rynku niewiele jest jednak podobnych wydawnictw.
– Na rynku prasy dla dzieci królują przede wszystkim magazyny, które właściwie trudno nazwać czasopismami. To są magazyny, które zwykle promują zabawki albo postacie z filmów czy gier. W związku z tym „Świerszczyk” jest jednym z bardzo niewielu czasopism, które mogą nosić to miano. Jest czasopismem, które nie ma gadżetów, w związku z tym chwali się swoją treścią, tym, co ma w środku, i tym zachęca dzieci do czytania – mówi agencji Newseria Biznes Małgorzata Węgrzecka, która od 2008 roku jest redaktorką naczelną „Świerszczyka”.
„Świerszczyk” jest tworzony dla dzieci w wieku od pięciu do dziewięciu lat i z założenia łączy edukację, zabawę i rozwój dzieci w jednym. Znajdują się w nim nie tylko ciekawe opowiadania, ale też zagadki, łamigłówki, wiersze, komiksy i konkursy. Czasopismo w tym roku obchodzi 78. urodziny. Pięć lat temu z dwutygodnika zmienił się w miesięcznik, a jego objętość zwiększyła się z 32 do 52 stron. W 2005 roku, kiedy wydawanie magazynu przejęła specjalizująca się w materiałach edukacyjnych Nowa Era, sprzedaż wynosiła kilka tysięcy egzemplarzy. Dziś sięga ona ponad 28 tys. egzemplarzy. To pokazuje, że zapotrzebowanie na prasę – również wśród najmłodszych i ich rodziców – wciąż jest aktualne.
– Prasa kontra elektronika – często pojawiają się takie sformułowania. Myślę sobie, że w życiu, zarówno dzieci, jak i dorosłych, warto pamiętać o różnorodności. Nie uciekniemy od elektroniki, bo jest nam potrzebna. Trudno sobie wyobrazić teraz życie bez komputera czy telefonu komórkowego. Niemniej w przypadku dzieci czasopisma pełnią zupełnie inną funkcję, bo używanie papieru, czytanie, wypełnianie okienek na papierze, rysowanie to są kompetencje, które są potrzebne na pewnym etapie rozwoju i są potrzebne do tego, żeby lepiej sobie radzić w szkole – mówi redaktorka.
W pierwszych latach działalności czasopismo zastępowało zniszczone podczas wojny podręczniki, pomagając w nauce czytania i dzieciom, i dorosłym. Do dziś zresztą pomaga nie tylko w tym, lecz również uczy kojarzenia faktów, porównywania i wnioskowania, rozwija zdolności matematyczne, logiczne myślenie i spostrzegawczość, uczy właściwej interpretacji treści, pomaga trenować pamięć. Jak podkreśla ekspertka, mimo tradycyjnego podejścia „Świerszczyk” również wszedł w strefę elektroniczną. Na platformie online dla prenumeratorów dostępne są interaktywne zabawy dla dzieci i dorosłych. Są też profile w mediach społecznościowych, które stanowią dziś główny kanał kontaktu z czytelnikami.
– To, co jest najważniejsze w tym wszystkim, to to, żeby pamiętać o równowadze, żeby przede wszystkim dzieci nie spędzały za dużo czasu przy elektronicznych urządzeniach, ale żeby miały dużo czasu dla siebie przy czymś, co jest wartościowe, edukacyjne, ale jednocześnie pełne humoru i wciągające – podkreśla redaktorka naczelna „Świerszczyka”.
Czasopismo idzie z duchem czasu także treściowo i graficznie. Pięć lat temu jego szata graficzna została odświeżona. Każdy numer zawiera edukacyjną grę planszową stanowiącą integralną część pisma.
– Zmiany w trendach dotyczą psychologii i pedagogiki. To jest taka dziedzina, która znacząco się zmieniła od XX wieku. W „Świerszczyku” na pewno nikt nie znajdzie zdania „Nie złość się”, raczej zdanie „Widzę, że się złościsz", bo dziecko w XXI wieku nie może być traktowane przedmiotowo, tylko podmiotowo – mówi Małgorzata Węgrzecka. – Każdy numer jest przygotowywany na bieżąco i teksty nadążają za bieżącymi wydarzeniami, które się dzieją na świecie. Piszemy o ważnych sprawach, emocjach, o tym, jak sobie z nimi radzić, jak rozwiązywać konflikty, w jaki sposób funkcjonować w świecie, jak być tolerancyjnym, jak dostrzegać inność. To są ważne tematy i ważne trendy współczesności, które realizujemy.
Na przestrzeni ośmiu dekad nie zmieniło się to, że na łamach czasopisma ukazują się teksty i grafiki najwybitniejszych twórców literatury dziecięcej i ilustratorów. W „Świerszczyku” ukazywały się prace m.in. Wandy Chotomskiej, Stanisława Grochowiaka, Ludwika Jerzego Kerna, Marii Kownackiej, Danuty Wawiłow, Bohdana Butenki, Jerzego Flisaka, Józefa Wilkonia i Grzegorza Wasowskiego.
– Oczekiwania dzieci w stosunku do czasopism są dokładnie takie same jak oczekiwania dorosłych: absolutnie każdy z nas czeka na ciekawą historię, która go wciągnie, zafrapuje, skłoni do refleksji albo rozbawi. Dokładnie takie historie można znaleźć w „Świerszczyku” – mówi jego redaktorka naczelna. – Przed nami wciąż takie same wyzwania. Chodzi o to, żeby jakość czasopisma była cały czas na tym samym poziomie, żeby to były najlepsze teksty i najlepsze ilustracje, za każdym razem tak samo wciągające dla dzieci. Bo dla nich to robimy, to im ma sprawiać przyjemność i radość czytanie i rozwiązywanie.
„Świerszczyk” ukazuje się nieprzerwanie od 1945 roku, towarzyszy więc dzieciństwu już kolejnych pokoleń. Wiele osób zachowuje historyczne egzemplarze z myślą o swoich dzieciach i wnukach. Na początku lat 70. „Świerszczyk” bił rekordy popularności i systematycznie zwiększał nakład. Wtedy ukazywał się w 900 tys. egzemplarzy.
– Nasza przyszłość to nie tylko magazyn literacki „Świerszczyk”, bo nasza rodzina rozrosła się w ostatnich latach i mamy inne czasopisma: magazyn „Świerszczyk Reportwe” dla młodych przyrodników, wspaniałe czasopismo z mnóstwem ciekawostek sprawdzonych przez ekspertów, „Świerszczyk Labirynty”, „Świerszczyk Znajdź Różnice”, „Świerszczyk Krzyżówki i Łamigłówki”. Każde z tych czasopism realizuje jakiś edukacyjny cel, a jednocześnie zaprasza do zabawy, czyli dzieci mogą się świetnie bawić, a przy okazji nauczyć się mnóstwa ciekawych rzeczy. Ta różnorodność to jest nasz znak rozpoznawczy – mówi Małgorzata Węgrzecka.