– Napływ uchodźców maleje, ale wiele zależy od tego, co wydarzy się w najbliższych tygodniach w Ukrainie, czyli czy nastąpi eskalacja działań wojennych, a jeśli tak, to na jaką skalę i co będzie obiektem ataków – miasta zamieszkane przez ludność cywilną czy obiekty infrastrukturalne – mówi Rafał Kostrzyński, rzecznik polskiego przedstawicielstwa Agencji ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). W ostatnich trzech miesiącach swoje domy opuściło 14 mln Ukraińców, z czego 6 mln wyjechało za granicę. – Przyjęcie takiej rzeszy uchodźców to gigantyczne zadanie, mimo to zarządzanie tym kryzysem i łagodzenie jego skutków przebiegało dużo łatwiej niż w przypadku innych kryzysów – ocenia ekspert.
– Jak bardzo kryzys w Ukrainie przełoży się na kryzys uchodźczy na świecie, trudno powiedzieć, bo jest to sytuacja, która się rozwija bardzo dynamicznie. Na początku wojny obserwowaliśmy bardzo gwałtowny napływ uchodźców z Ukrainy do krajów sąsiadujących z nią, najwięcej do Polski. Obecnie widzimy lekkie uspokojenie, sytuacja jest opanowana, ale to się oczywiście może radykalnie zmienić – mówi agencji Newseria Biznes Rafał Kostrzyński.
Jak podkreślił niedawno Filippo Grandi, Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców, na całym świecie liczba osób, które z powodu wojen, przemocy, prześladowań i łamania praw człowieka była zmuszona do ucieczki, przekroczyła po raz pierwszy w historii 100 mln. – To rekord, który nigdy nie powinien być ustanowiony – powiedział Filippo Grandi. UNHCR podkreśla, że liczba 100 mln to tyle, ile mieszkańców liczy 14. najbardziej zaludniony kraj świata. Obejmuje ona zarówno uchodźców, jak i osoby ubiegające się o taki status, a ponad połowę stanowią osoby wewnętrznie przemieszczone – wynika z raportu Centrum Monitorowania Przemieszczeń Wewnętrznych (IDMC).
Do wzrostu przyczyniają się przedłużające się konflikty m.in. w Etiopii, Burkina Faso, Birmie, Nigerii, Afganistanie czy Demokratycznej Republice Konga. Sama tylko Ukraina to 6 mln uchodźców, którzy uciekli z kraju, i 8 mln osób przesiedlonych wewnątrz kraju.
– Przyjęcie około 5 mln uchodźców w ciągu dwóch miesięcy to było gigantyczne zadanie i każdy kraj miałby z tym problemy. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to nie dotyczy jednego kraju, Polski, ale także innych sąsiadujących z Ukrainą, czyli Słowacji, Mołdawii czy Rumunii – mówi rzecznik UNHCR w Polsce. – Mamy szczęście w nieszczęściu, że wszystkie z wymienionych przeze mnie krajów prowadzą politykę otwartych granic, czyli wszystkie osoby, które chcą uciec z Ukrainy w obawie przed wojną, są do tych poszczególnych krajów wpuszczane. To dotyczy również Polski, która do tej pory przyjęła już grubo ponad 3 mln uchodźców.
Jak zaznacza, dzięki takiej postawie sąsiadów Ukrainy zarządzanie kryzysem i łagodzenie jego skutków przebiega dużo łatwiej niż w przypadkach innych konfliktów. Wpływ na to mają m.in. dobra organizacja punktów recepcyjnych oraz gościnność i zaangażowanie przyjmujących społeczeństw. W pierwszym okresie po wybuchu wojny najważniejszą potrzebą było bezpieczeństwo, czyli pomoc bezpośrednia, ratująca życie.
– Pomocą w takim momencie jest samo wpuszczenie uchodźcy na terytorium kraju pierwszego azylu, np. do Polski. To już oznacza, że tej osobie nie grozi bezpośrednio niebezpieczeństwo związane z prowadzeniem działań wojennych. Oczywiście na tym pierwszym etapie potrzebą jest dach nad głową, chociażby na chwilę, ciepła strawa, wsparcie informacyjne, czyli co dalej można zrobić, i ewentualnie pomoc psychologiczna, taka na krótką metę, bo wiele osób, które dociera do Polski z Ukrainy, to są osoby straumatyzowane, po dosyć ciężkich przeżyciach – wyjaśnia Rafał Kostrzyński.
Tym bardziej że ponad 90 proc. uchodźców z Ukrainy to kobiety i dzieci, czyli grupy najbardziej wrażliwe i szczególnie narażone na różnego rodzaju niebezpieczeństwa w czasie wojny.
Dopiero na następnym etapie uruchamiana jest długofalowa pomoc i wsparcie, czyli dostęp do edukacji, rynku pracy czy rynku nieruchomości.
– Należy pamiętać, że uchodźcy nadal pozostają tymi samymi ludźmi, którymi byli w swoim kraju pochodzenia, czyli mają swoje plany, marzenia, ambicje, mają wykształcenie i chcieliby – to jest zupełnie normalne – prowadzić życie w pełni jakościowe, czyli takie, jakie by prowadzili u siebie w kraju, albo takie, jakie w ich kraju azylu prowadzą osoby, które tutaj dawno mieszkają. Ukrainiec czy Ukrainka, którzy dotrą do Polski, mają te same pragnienia i te same marzenia, jakie ma Polak i Polka mieszkający w Polsce – zaznacza rzecznik polskiego przedstawicielstwa UNHCR.
Jak ocenia, pomoc międzynarodowa w przypadku konfliktu w Ukrainie przebiega całkiem sprawnie, dzięki dużemu zaangażowaniu społeczności międzynarodowej. Wsparcie dociera nie tylko do samej Ukrainy i ludzi, którzy tam zostali i walczą z Rosjanami, ale też do państw przyjmujących uchodźców.
– Jako UNHCR dostajemy w Polsce duże wsparcie ze strony poszczególnych rządów, jak i ze strony prywatnych darczyńców, które pozwala nam na to, żeby świadczyć pomoc humanitarną z Polski na terenie Ukrainy. Wysłaliśmy 135 tirów z naszego magazynu w Rzeszowie do osób najbardziej potrzebujących skupionych wokół Lwowa czy Kijowa. Dostarczamy tam koce, zestawy kuchenne czy inne artykuły pierwszej pomocy, plandeki do przykrywania uszkodzonych dachów. Taka pomoc jest możliwa tylko dzięki temu, że mamy hojnych darczyńców, którzy są w stanie nas wspierać. To, że dostarczamy w tej chwili ukraińskim rodzinom pomoc gotówkową na terenie Polski, też jest możliwe dzięki temu, że darczyńcy przekazują nam finanse – mówi Rafał Kostrzyński.
Agencja ONZ ds. Uchodźców prowadzi w Polsce dwie placówki wsparcia finansowego dla uchodźców z Ukrainy – w Warszawie i Krakowie. Pomoc pieniężna UNHCR to jednorazowa wypłata gotówki dla uchodźców wymagających szczególnej troski. Ma ona taką samą wartość jak pomoc społeczna świadczona w Polsce. Kwalifikujący się uchodźcy otrzymają 700 zł miesięcznie przez pierwsze trzy miesiące i 600 zł na każdego członka gospodarstwa domowego, do maksymalnej kwoty 2500 zł miesięcznie na gospodarstwo domowe.