Lifestyle Wiadomości branżowe

WEI: Przyszła kadencja prezesa NBP może być najtrudniejsza w historii. Powołanie na nią prof. Glapińskiego może uspokoić rynki finansowe i zapewnić przewidywalność w polityce monetarnej

WEI: Przyszła kadencja prezesa NBP może być najtrudniejsza w historii. Powołanie na nią prof. Glapińskiego może uspokoić rynki finansowe i zapewnić przewidywalność w polityce monetarnej
Inflacja i rosnące stopy procentowe, wciąż odczuwalne efekty pandemii COVID-19, wojna w Ukrainie, niepewność na rynku surowców oraz napływ ponad 2 mln uchodźców na polski rynek mieszkaniowy i rynek pracy –

Inflacja i rosnące stopy procentowe, wciąż odczuwalne efekty pandemii COVID-19, wojna w Ukrainie, niepewność na rynku surowców oraz napływ ponad 2 mln uchodźców na polski rynek mieszkaniowy i rynek pracy – wszystkie te czynniki będą stanowić poważne wyzwanie dla prezesa Narodowego Banku Polskiego w kolejnych latach. – Aby uspokoić nastroje w tym bardzo niepewnym czasie, trzeba teraz jak najszybciej doprowadzić do wyboru prezesa NBP – podkreśla Piotr Palutkiewicz, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute. W jego ocenie powołanie prof. Adama Glapińskiego na drugą kadencję może uspokoić rynki finansowe i zapewnić przewidywalność w polityce monetarnej.

– Systemy gospodarcze i walutowe na całym świecie mają za sobą bezprecedensowe dwa lata, a wiele wskazuje na to, że zawirowania są jeszcze przed nami. Polska gospodarka i system finansowy będą musiały poradzić sobie z wieloma wyzwaniami. Po pierwsze, przestajemy żyć w świecie niskich stóp procentowych, co będzie przekładać się na zdecydowanie wyższy koszt zaciągania kredytów i spłaty już zaciągniętych zobowiązań. Może więc dojść do osłabienia poziomu inwestycji. Nie wiemy też, jak w tej sytuacji zachowa się rynek kredytów mieszkaniowych. Jednocześnie na rynku nieruchomości mamy w tej chwili do czynienia z napływem obywateli Ukrainy, którzy dodatkowo napędzają popyt – mówi agencji Newseria Biznes Piotr Palutkiewicz.

Fala uchodźców z Ukrainy, którzy uciekają przed rosyjską agresją, nie pozostanie bez wpływu na polską gospodarkę. Według danych Straży Granicznej polsko-ukraińską granicę przekroczyło już ponad 2,2 mln osób, a WEI prognozuje, że docelowo ich liczba może być jeszcze wyższa. Przyjęta na początku marca br. specustawa dotycząca pomocy uchodźcom z Ukrainy zapewnia im uproszczoną legalizację pobytu, numer PESEL, opiekę medyczną i dostęp do edukacji, ułatwienia w zatrudnieniu i pakiet świadczeń socjalnych. Analitycy wskazują jednak, że kwoty niezbędne do realizacji tego programu będą gigantycznym obciążeniem dla polskiego budżetu. Kryzys migracyjny oznacza też duże zawirowania na rynku nieruchomości i rynku pracy.

A to już wiesz?  28 koncernów wspólnie pracuje nad innowacjami w polskiej medycynie. Agencja Badań Medycznych połączy ich ze środowiskiem naukowym

 To sytuacja, z którą polska gospodarka nie miała jeszcze nigdy do czynienia – podkreśla wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Napływ uchodźców z Ukrainy to niejedyny wpływ wojny za wschodnią granicą na polską gospodarkę, którą w najbliższym czasie czeka lekkie wyhamowanie. Według prognoz Narodowego Banku Polskiego dynamika wzrostu polskiego PKB wyniesie w tym roku 4,4 proc. (wobec zakładanych wcześniej 4,9 proc.), a następnie spowolni do 3 proc. w 2023 i 2,7 proc. w 2024 roku. Do tego hamowania mają się przyczynić m.in. zaburzenia w handlu zagranicznym i duża zmienność cen surowców na światowych rynkach.

– Niepewne wciąż jest to, jak wojna w Ukrainie odbije się na wzroście cen, a nasz kraj – granicząc z rejonem konfliktu – jest przy tym dodatkowo narażony na negatywne postrzeganie inwestorów – podkreśla ekspert.

Dużym wyzwaniem pozostaje gwałtownie rosnąca inflacja. Najnowsza projekcja NBP zakłada, że inflacja CPI wyniesie w tym roku 10,8 proc., a w przyszłym 9 proc., jednak wraz z kolejnymi podwyżkami stóp procentowych przyszłe odczyty będą się obniżać.

Jak wskazuje ekspert, wszystkie te czynniki będą wyzwaniem dla banku centralnego i jego prezesa.

Podczas drugiej kadencji prezesa NBP jednym z największych wyzwań będzie bez wątpienia zarządzanie systemem finansowym, w którym mamy do czynienia z wysokimi stopami procentowymi, co z kolei odbije się na rynku kredytów hipotecznych i kredytów inwestycyjnych dla przedsiębiorstw, a tym samym wpłynie na poziom inwestycji w polskiej gospodarce. Będzie się więc mierzył z wyzwaniami, z którymi do tej pory żaden prezes banku centralnego w Polsce nie miał do czynienia – mówi Piotr Palutkiewicz.

Aktualna kadencja prof. Adama Glapińskiego na stanowisku szefa NBP upływa 21 czerwca 2022 roku. Prezydent Andrzej Duda już w styczniu zawnioskował jednak do marszałek Sejmu o powołanie go na drugą kadencję w tej roli. Zdaniem ekonomisty sama nominacja ustabilizowała rynki finansowe, kończąc ze spekulacjami i niepewnością, a teraz potrzebne jest szybkie zatwierdzenie tej kandydatury.

A to już wiesz?  PFR planuje przegląd ustawy o pracowniczych planach kapitałowych. Możliwa aktualizacja przepisów

– Przedsiębiorcy, konsumenci i gospodarka nie lubią niepewności. Kryzys epidemiczny, a potem wojenny do granic możliwości rozchwiały nastroje i predykcje dotyczące tego, co może się jeszcze wydarzyć w przyszłości. Dokładanie teraz kolejnych niepewności – w postaci braku ciągłości kadrowej w instytucjach, które odpowiadają za politykę budżetową czy monetarną – byłoby złym ruchem – ocenia wiceprezes WEI. – Pytania o to, kto będzie kolejnym prezesem, jaką przyjmie politykę dotyczącą np. zarządzania stopą procentową, obrony kursu walutowego czy tworzenia rezerw złotowych, to są kolejne niepewności, które zostałyby wstrzyknięte na rynek w momencie, kiedy dokonalibyśmy zmiany prezesa Narodowego Banku Polskiego w tym już i tak niepewnym okresie.

Ekspert wskazuje, że pierwsza kadencja prof. Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa NBP była trudna z uwagi na zewnętrzne uwarunkowania, które dotknęły polską gospodarkę. Po kryzysie związanym z pandemią COVID-19 gospodarki musiały się zmierzyć z rosnącą inflacją i zaburzonymi łańcuchami dostaw, a na wszystkie te wyzwania teraz nałożyła się wojna w Ukrainie.

– Podczas całej tej kadencji polska giełda zachowywała się stabilnie i przewidywalnie. Inwestorzy mogli mieć poczucie, że ze strony banku centralnego realizowana jest konsekwentna i stabilna polityka. Oczywiście dochodziło do wielu zawirowań, jak np. decyzje odnośnie do podatków, kryzys pandemiczny, kryzys praworządności etc., które wpływały na chwilowe osłabienie kursu złotego i postrzegania Polski jako dobrego kraju do inwestycji. Jednak trzeba docenić to, że bank centralny – najpierw w okresie kryzysu pandemicznego, a teraz wojennego – dobrze reagował w celu obrony kursu naszej waluty. Oczywiście wciąż mamy osłabiony kurs walutowy, który wynika z niepewności zewnętrznych, ale mimo wszystko te interwencje były skuteczne – mówi Piotr Palutkiewicz.

Lifestyle.newseria.pl

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy