Dane pokazują, że luka VAT w Polsce sukcesywnie się zmniejsza, ale w walce o uszczelnianie systemu nierzadko rykoszetem dostaje też uczciwy biznes. Jedną z głośnych medialnie spraw jest przypadek gliwickiej spółki Marketing, której urząd skarbowy od dwóch lat wstrzymuje zwrot podatku VAT na kwotę blisko 17 mln zł, choć kolejne postępowania nie wykazały żadnych nieprawidłowości. W efekcie firma zaczęła mieć problemy z płynnością finansową i musiała wstrzymać działalność, a w tej chwili jest już na skraju bankructwa. Podobne sprawy dość często trafiają do Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców.
Luka VAT to różnica pomiędzy kwotą spodziewanych dochodów z VAT do budżetu państwa a faktycznie pobraną kwotą podatku. Powstaje m.in. wskutek oszustw i uchylania się od opodatkowania (np. w ramach działania tzw. karuzeli VAT-owskich) czy błędów administracyjnych. W ostatnich latach Ministerstwo Finansów wprowadziło szereg rozwiązań mających na celu uszczelnienie tej luki. Jak wynika z marcowego raportu firmy doradczej CRIDO, od kilku lat w Polsce obserwowany jest jej sukcesywny spadek (z 27,1 proc. w 2011 do 8,7 proc. w 2019 roku). Dane publikowane przez KPRM pokazują z kolei, że w latach 2015–2019 udało się ją zmniejszyć o połowę (z 24,2 do 12 proc.).
Uszczelnienie luki VAT było jednym z flagowych celów obecnego rządu, który miał m.in. umożliwić realizację programów socjalnych. Rząd i ekonomiści są jednak podzieleni w kwestii tego, na ile ten cel udaje się realizować. Ci drudzy zwracają ponadto uwagę, że w walce z wyłudzeniami VAT częstokroć rykoszetem dostają uczciwi podatnicy.
– Pierwszą taką grupą są podmioty uczestniczące w łańcuchu transakcji, w którym doszło do uszczuplenia podatku. Niestety organy podatkowe – jeżeli nie są w stanie wyciągnąć niezapłaconego podatku od tego podatnika, który oszukiwał – kierują się do podmiotów z jego łańcucha transakcji, często rzetelnie działających, które mają pieniądze albo majątek i są w stanie ten podatek zapłacić – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jan Furtas, ekspert BCC ds. sporów podatkowych i partner w CRIDO.
Z marcowego raportu firmy CRIDO („Wyłudzenia VAT – historia choroby i zastosowana terapia”) wynika, że – mimo wszystkich rozwiązań legislacyjnych wprowadzonych w ostatnich latach – skuteczność w łapaniu rzeczywistych sprawców przestępstw VAT-owskich jest wciąż stosunkowo niewielka. W wielu przypadkach łapano ofiary takich oszustw zamiast sprawców, a ściągalność VAT w zakresie wyłudzeń podatku oscyluje w granicach 2 proc.
– Organy podatkowe trochę szukają wyników na siłę i kierują działania także wobec podmiotów, które nie brały udziału w jakimkolwiek uszczupleniu, prowadzą normalny biznes. To jest druga grupa firm poszkodowanych. Takie sytuacje są rzadkie, ale skrajne, bo w tym momencie podatnik nie wie, co ma robić. Musi udowadniać, że nikt nic nie ukradł, nikt nic nie wyłudził, nie doszło do żadnego uszczuplenia, a organ podatkowy dochodzi do wniosku, że np. jego model biznesowy powinien wyglądać inaczej albo faktury powinien wystawić na kogoś innego – mówi Jan Furtas.
– W Biurze Rzecznika MŚP bardzo często pojawiają się sprawy dotyczące właśnie zwrotu VAT. W zeszłym roku wpłynęło do nas kilkadziesiąt takich wniosków. Biorąc pod uwagę przedłużający się lockdown i związaną z tym ograniczoną działalność urzędów, przewidujemy, że w tym roku liczba zgłoszeń będzie większa – wskazuje Jacek Cieplak, zastępca Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. – Interweniujemy w tych przypadkach, jeśli przedsiębiorca uznaje, że jego prawa zostały naruszone. Wchodzimy do takich postępowań, staramy się je przyspieszać, a po drugie – wyłapywać wszystkie błędy popełnione podczas kontroli urzędniczych.
Jedną z głośnych medialnie spraw jest przypadek gliwickiej spółki Marketing, która zajmuje się handlem i reeksportem samochodów: kupuje nowe pojazdy dostępne na polskim rynku i odsprzedaje je za granicą. Ten model biznesowy jest znany i powszechny w wielu krajach. Urząd skarbowy od dwóch lat wstrzymuje spółce zwrot podatku VAT za styczeń i luty 2019 roku na kwotę blisko 17 mln zł, choć kolejne postępowania nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Firma nie wystąpiła również o zwrot nadwyżki VAT za marzec 2019 roku w wysokości prawie 8 mln zł, co oznacza, że zamrożone przez skarbówkę ma ok. 25 mln zł. W efekcie zaczęły się problemy z płynnością finansową, co oznaczało konieczność wstrzymania działalności. W tej chwili Marketing sp. j. jest już na skraju bankructwa.
– Firma została niemalże sparaliżowana przez urząd, poniosła gigantyczne straty, musieliśmy zredukować zatrudnienie – mówi wspólnik w spółce Artur Ostręga. – W związku z decyzją urzędu skarbowego ze współpracy z naszą firmą wycofały się banki. Wcześniej mieliśmy kilka linii kredytowych, korzystaliśmy z usług czterech banków i wszystkie je od razu powiadomiliśmy, że został nam wstrzymany zwrot podatku. Banki stwierdziły, że to jest istotna zmiana i wypowiedziały nam umowy kredytowe, musieliśmy spłacić zobowiązania wobec instytucji finansowych niemalże natychmiast.
Gliwicka spółka działała na rynku od prawie 25 lat. Przez cały ten czas miała tych samych, dużych kontrahentów i ten sam model biznesowy, zdążyła też wyrobić sobie silną markę m.in. w Niemczech, Francji i Szwajcarii, co roku dostarczając na tamtejsze rynki kilka tysięcy samochodów. Do 2019 roku nikt nie kwestionował jej działalności – w ciągu ostatnich 10 lat firma przeszła aż 120 kontroli podatkowych, które nie wykazały żadnych uchybień.
Początkowo I Urząd Skarbowy w Gliwicach stwierdził, że Marketing dokonuje fikcyjnych transakcji i kupuje samochody, których wcale nie wywozi za granicę, ale ta teza została obalona m.in. po otrzymaniu potwierdzeń z urzędów skarbowych innych krajów UE. Drugi zarzut dotyczył całego modelu funkcjonowania spółki, np. tego, że kupuje samochody hurtowo, nie będąc dealerem, ale w toku postępowania wykazano, że taki model biznesowy działa też w wielu krajach. Skarbówka zarzuciła też spółce, że cały jej model jest ukierunkowany na wyłudzenia podatku VAT. Nie znalazła na to jednak żadnego dowodu, bo w jej całym łańcuchu transakcji urząd nie znalazł ani jednej firmy, która nie zapłaciłaby należnego podatku. Co więcej, dostawców spółki – na wniosek gliwickiej skarbówki – kontrolowały urzędy z całej Polski, ale i one nie dopatrzyły się uchybień.
Mimo to postępowanie od dwóch lat jest w toku, a Marketing nadal czeka na wypłatę zaległych 25 mln zł. W międzyczasie firma zdążyła już jednak stracić dostawców, kontrahentów i rynki zbytu.
– Wiele elementów można by jeszcze odtworzyć i działać, ale na mniejszą skalę, bo nie jesteśmy już chyba skłonni do takiego rozmachu, nie mamy też struktur. My tak naprawdę musimy zaczynać ten biznes od nowa – mówi Artur Ostręga.
Sprawą gliwickiej spółki zainteresował się już Departament Nadzoru nad Kontrolami w Ministerstwie Finansów, który w styczniu br. zażądał pilnego przekazania informacji na temat nieprawidłowości, których rzekomo miał dopatrzyć się gliwicki urząd. W sprawę włączył się też Rzecznik MSP, który wskazał na szereg błędów urzędniczych i uchybień w trakcie jej kontroli.
– Sytuacja, w której znalazła się firma Marketing, jest zobrazowaniem błędnego działania organów podatkowych. Jeszcze w 2018 roku firma miała ok. 600–700 mln zł przychodów i był to jeden z największych reeksporterów nowych samochodów z Polski. Po działaniach ze strony organów podatkowych w 2020 roku osiągnęła już tylko 17 mln zł przychodów. W momencie wszczęcia kontroli i wstrzymania zwrotu VAT ona zaprzestała działalności, musiała rozwiązać umowy z pracownikami i szeregiem kontrahentów. Tych kontaktów biznesowych już dzisiaj nie ma, tymczasem rynek nie śpi, a spółka jest w bardzo trudnej pozycji – podkreśla Jan Furtas, ekspert BCC ds. sporów podatkowych i partner w CRIDO.