Każde dziesięcioro dzieci chorych na grypę przeniesie ją na ośmioro dorosłych – podkreśla Fundacja Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Najmłodsi są nie tylko grupą najłatwiej rozprzestrzeniającą wirusa, ale także jedną z najbardziej narażonych na ciężki przebieg choroby i groźne dla zdrowia powikłania. Mimo to odsetek wyszczepialności dzieci przeciwko grypie pozostaje na niewielkim poziomie ok. 1,5 proc. Jeśli wzrósłby do 20 proc., ryzyko wystąpienia grypy w całym społeczeństwie zmniejszyłoby się o połowę. Eksperci podkreślają, że barier jest coraz mniej – szczepionki są w połowie refundowane, a zamiast nieprzyjemnej iniekcji możliwe jest podanie preparatu w formie donosowego aerozolu. Potrzebna jest więc przede wszystkim edukacja na temat grypy, jej powikłań i ochrony, jaką dają szczepienia.
– Przedszkolaki i dzieci szkolne są tą częścią naszego społeczeństwa, która najszybciej i najłatwiej łapie zakażenie grypą, a później rozprzestrzenia tego wirusa w swoich rodzinach, wśród osób starszych – mówi agencji Newseria Biznes Krzysztof Saczka, p.o. Głównego Inspektora Sanitarnego. – Trzeba też pamiętać, że dzieci najtrudniej przechodzą zakażenie grypą. Wśród dzieci poniżej piątego roku życia te zachorowania są bardzo ciężkie, bywa też sporo zgonów. Dlatego GIS rekomenduje szczepienia przeciwko grypie, ponieważ to one są antidotum, które pozwala nam skutecznie walczyć z chorobami wirusowymi. Dzięki nim mogliśmy w ogóle zapomnieć o wielu chorobach.
Jak podaje Fundacja Instytutu Matki i Dziecka, w Polsce w ubiegłym sezonie jesienno-zimowym średnio jedno na troje dzieci w wieku 0–14 lat zachorowało na grypę. To właśnie dzieci – zwłaszcza te do piątego roku życia – stanowią główną grupę transmitującą wirusa zarówno wśród rówieśników, jak i dorosłych rodziców, dziadków, rodzeństwa czy pozostałej części społeczeństwa.
– Na każde dziesięcioro dzieci chorych na grypę zostanie zakażonych ośmioro dorosłych. To oznacza, że ten coroczny paraliż obejmujący ok. 5 mln zachorowań na grypę jest spowodowany właśnie przez najmłodszych – mówi dr n. o zdr. Dorota Kleszczewska, prezes zarządu Fundacji Instytutu Matki i Dziecka.
Zaszczepienie 50 proc. dzieci i młodzieży w wieku od 2 do 18 lat mogłoby ograniczyć roczną zachorowalność na grypę o ponad 80 proc. Jeżeli zaszczepione zostałoby tylko 20 proc. dzieci, mogłoby to zmniejszyć ryzyko wystąpienia tej choroby w całym społeczeństwie prawie o połowę. Jednak w Polsce wyszczepialność wśród najmłodszych jest skrajnie niska.
– Szczepionki przeciwko grypie wybiera coraz więcej Polaków. Natomiast jeśli mówimy o małych dzieciach, to jest niestety tylko 1,5 proc., więc bardzo niewiele. Rodzice szczepią siebie, nie szczepią dzieci – mówi dr Dorota Kleszczewska.
Dzieci są szczególnie narażone na zachorowanie na grypę, ponieważ nie mają w pełni rozwiniętego układu odpornościowego. To też sprawia, że wśród najmłodszych często charakteryzuje się ona gwałtownym przebiegiem i wiąże z istotnym ryzykiem powikłań. Do najczęstszych i najgroźniejszych należą m.in. zapalenie ucha środkowego, płuc albo zatok obocznych nosa, zapalenie mięśnia sercowego, niewydolność oddechowa, zapalenie mózgu lub opon mózgowych. W skrajnych przypadkach powikłania pogrypowe mogą prowadzić nawet do śmierci dziecka. Najwyższe ryzyko ciężkiego przebiegu grypy i wystąpienia powikłań występuje do ukończenia piątego roku życia.
– Dzieci trzeba szczepić przeciwko grypie, bo grypa to nie tylko gorączka, która dla dziecka i tak jest wyniszczająca. Musimy też pamiętać o powikłaniach. My obawiamy się tego najtrudniejszego, czyli zapalenia mięśnia sercowego, które potrafi doprowadzić nawet do inwalidztwa i zostawić ślady w zdrowiu dziecka na długie lata – mówi prezes zarządu Fundacji Instytutu Matki i Dziecka.
Lekarze wskazują, że najskuteczniejszą metodą zapobiegania chorobie i ograniczania jej transmisji są szczepienia. Rekomendują je m.in. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Polskie Towarzystwo Wakcynologii. Szczepionka nie tylko zmniejsza szansę na zachorowanie na wirusa grypy, ale też niweluje ryzyko ciężkich powikłań.
– Szczepienia są przewidziane dla wszystkich grup społecznych, włącznie z dziećmi poniżej piątego roku życia. Tutaj mamy dwa rodzaje, czyli powszechnie stosowana szczepionka iniekcyjna, ale dostępna jest również taka w aerozolu. O doborze szczepionki decyduje lekarz, ponieważ tutaj istotne są względy zdrowotne dziecka – mówi Krzysztof Saczka.
– Z uwagi na zmienność antygenową wirusa ta szczepionka musi być powtarzana, ponieważ co roku mamy inny typ, który jest zawarty w szczepieniu. Oczywiście wiemy, że szczepienia nie dają odporności w 100 proc., ale w zależności od roku i typu wirusa to jest w granicach 60–70 proc. – dodaje dr n. med. Alicja Karney, zastępca dyrektora ds. klinicznych Instytutu Matki i Dziecka. – Szczepienie jest rekomendowane dla wszystkich dorosłych i dzieci powyżej szóstego miesiąca życia. A szczególnie dla tych, które są narażone na ciężki przebieg grypy, czyli np. z chorobami przewlekłymi czy zaburzeniami odporności.
W tym sezonie szczepionka na grypę jest dostępna z 50-proc. refundacją. Konieczna jest więc recepta, wykupienie szczepionki w aptece, a następnie umówienie dziecka na wizytę w przychodni POZ, podczas której lekarz zbada dziecko i zakwalifikuje je do szczepienia, a pielęgniarka poda szczepionkę.
W przypadku młodszych dzieci problemem bywa jednak strach przed ukłuciem, który nierzadko staje się powodem rezygnacji ze szczepienia. W aptekach są jednak dostępne szczepionki donosowe (w postaci aerozolu do nosa), które nie wymagają zastrzyku. Preparat jest zarejestrowany dla dzieci, które ukończyły drugi rok życia.
– Jego skuteczność jest porównywalna ze szczepionką w postaci iniekcji, czyli podaną domięśniowo – mówi dr n. med. Alicja Karney. – To szczepienie jest też mniej traumatyczne, ponieważ dzieci nie lubią iniekcji, a przy tym mniej stresujące dla rodziców. Dlatego myślę, że może być łatwiejsze i bardziej przyjemne niż szczepionka w postaci iniekcji domięśniowej.
O pomysłach na zwiększenie wyszczepialności na grypę wśród dzieci dyskutowali w tym tygodniu eksperci i przedstawiciele administracji publicznej podczas konferencji w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. Jak wskazywali, sytuację można by poprawić np. dzięki szczepieniom przeciw grypie w placówkach szkolnych i uproszczeniu całego procesu.
– Trzeba zacząć od tego, aby zmniejszyć bariery czysto organizacyjne – wskazuje prof. dr hab. n. med. Marcin Czech, kierownik Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych Instytutu Matki i Dziecka, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego. – Szczepionka jest refundowana i jej nabycie nie stanowi dla rodziców wielkiej bariery finansowej. Natomiast sam proces zaszczepienia dziecka jest już dość skomplikowany i powinniśmy go uprościć, żeby chcąc zaszczepić dziecko, rodzic nie musiał wędrować z receptą do apteki, realizować, wracać, szczepić się etc. Tym bardziej że jeżeli inicjujemy szczepienia, to konieczne jest podanie dwóch dawek, co dodatkowo ten proces komplikuje.
Jak podkreśla, jednym z rozwiązań jest wykonywanie szczepień wśród starszych dzieci przez farmaceutów, którzy mogliby badać i kwalifikować dziecko do szczepienia, wypisać receptę farmaceutyczną i podać szczepionkę.
Druga kwestia, która wymaga uwagi, to edukacja zarówno rodziców, jak i dzieci. Chodzi o szerokie uświadamianie, jak groźna może być grypa i przed czym chroni szczepienie.
– Tutaj konieczne jest budowanie świadomości społeczeństwa, akcje informacyjne. To jest przede wszystkim odpowiedzialność Ministerstwa Zdrowia i Inspektoratu Sanitarnego – mówi prof. Marcin Czech.