Liczba rachunków maklerskich na koniec pierwszego kwartału wyniosła 1 464 477 – wynika z danych KDPW. To najwyższy poziom od listopada 2014 roku. Zainteresowanie rachunkami maklerskimi rośnie od początku pandemii. Dla prawie 24 proc. inwestujących na giełdzie główną motywacją była ochrona kapitału przed inflacją – wynika z Ogólnopolskiego Badania Inwestorów 2021. Giełdowe rynki wprawdzie odczuwają duże wahania związane z sytuacją w Ukrainie, ale inwestorzy potrafią wykorzystywać takie okazje. W przypadku zdecydowanej większości inwestorów początki bywają trudne, czasem nawet mogą być niebezpieczne, ale wielu z nich się nie zraża i zdobywa kolejne doświadczenia na giełdzie.
W 2021 roku Indeks WIG 20 zyskał ponad 14 proc., a mWIG 40 ponad 33 proc. Małe spółki zyskały niemal jedną czwartą, a indeks szerokiego rynku WIG – ponad jedną piątą. W dodatku był to wyjątkowo udany rok pod względem debiutów, których odbyło się aż 44 (w 2020 roku – 19). Także fundusze akcji poradziły sobie znacznie lepiej niż te inwestujące w inne klasy aktywów. Ten rok jest jednak dla giełdy mniej korzystny. Od stycznia WIG20 stracił prawie 17 proc., podobnie WIG, a mWIG40 – ponad 18,3 proc. Dane z pierwszych miesięcy na temat liczby rachunków maklerskich mimo to wskazują na wzrosty. To pokazuje, że giełda pozostaje atrakcyjna dla inwestorów.
– W ostatnim czasie ze względu na podwyższoną inflację zauważamy zwiększone zainteresowanie grą na giełdzie, różnego rodzaju alternatywnymi inwestycjami, odmiennymi od klasycznych lokat bankowych. Jest to głównie spowodowane właśnie faktem szalejącej w Polsce inflacji, skutków pandemii COVID-19, ale też m.in. takiego prostego zjawiska, jakim jest napędzanie popytu. Jeżeli widzimy, że dużo osób gra na giełdzie, zaczyna nas to interesować, zaczynamy czytać fachową literaturę na ten temat i dochodzimy do momentu, w którym sami chcemy zacząć stawiać na tej giełdzie pierwsze kroki – mówi agencji Newseria Biznes Biznes Cezary Chybowski, prezes zarządu Reliance Polska, autor książki „Gra na giełdzie”.
Zdecydowana większość inwestorów indywidualnych skupia się na polskiej giełdzie. Osłabienie notowań może być dobrym momentem, żeby zacząć na niej inwestować, szczególnie jeśli ma to być inwestycja długoterminowa. Z Ogólnopolskiego Badania Inwestorów 2021 przygotowanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych wynika, że ponad połowa inwestujących w akcje lokuje swoje aktywa na okres powyżej roku.
– Mamy też zwiększone zainteresowanie surowcami, ale to też jest bardziej efekt tego, że słyszymy cały czas, że ceny stali czy metali po prostu rosną, więc siłą rozpędu takie wiadomości do mass mediów się przebijają i wtedy inwestorzy podejmują decyzję, aby w takie inwestycje swoje środki lokować. Problem polega na tym, że w większości są to spóźnione decyzje – mówi Cezary Chybowski.
Jak podkreśla, na tym często polega pułapka zwiększonego popytu. Podobnie działa mechanizm w drugą stronę – kiedy na giełdzie zaczynają się niepokoje i przeceny, wiele osób w panice przed dalszymi spadkami pozbywa się swoich aktywów, tracąc na tym znacząco.
– Jeżeli idziemy do sklepu i widzimy, że przykładowo bluzka jest przeceniona, wczoraj kosztowała 50 zł, a dzisiaj 25 zł, w takim momencie ją kupujemy. Natomiast inwestorzy często zachowują się nieracjonalnie. Widzą, że coś idzie do góry, zarabia i wtedy dopiero decydują się na zakup. To tak jak gdybyśmy poszli do tego sklepu i kupili bluzkę, kiedy ona jest za 75 zł. Tak nie robimy. Powinniśmy kupować, kiedy dane aktywo jest w spadku, czyli jeżeli jego cena jest niższa. W związku z obecną sytuacją rynkową mamy kilka takich przecen na polskim rynku, stąd też zwiększone zainteresowanie. Kapitał uwalnia się z lokat, które nie dają atrakcyjnego oprocentowania, i jest przerzucany na giełdę – mówi prezes zarządu Reliance Polska.
Wprawdzie w ostatnich miesiącach, wraz z rosnącymi stopami procentowymi, banki poprawiają swoją ofertę depozytową, to jednak wzrost oprocentowania lokat jest znacznie niższy niż chociażby kredytów mieszkaniowych (2–3 proc. versus ok. 8 proc.).
Zdaniem eksperta chęć skorzystania z pozytywnych trendów nie powinna zwalniać początkującego inwestora z ostrożnego podejścia.
– Przykre doświadczenia wynikające z braku wiedzy powodują, że ludzie mogą się zrazić do giełdy albo na niej po prostu stracić. Dlatego jest dosyć istotne, aby przed rozpoczęciem jakichkolwiek ruchów inwestycyjnych zgłębić ten temat w sposób fachowy – mówi Cezary Chybowski. – Musimy zweryfikować, czy to, co czytamy, pochodzi ze źródła zaufanego, czy stoi za tym jakiś duży wydawca, czy może za autorem stoją konkretne liczby. Jeżeli zaczniemy słuchać ludzi, którzy niekoniecznie z inwestowaniem mają dużo wspólnego, ale chcą się podzielić swoją wiedzą w myśl zasady: nie znam się, ale się wypowiem, to później niestety możemy mieć tego opłakane skutki. 80 proc. inwestorów zaczyna swoją przygodę od dosyć niemiłych rzeczy, ale później naturalnie to przechodzi i doświadczenie buduje wynik.
Na rynek weszło też nowe pokolenie inwestorów, które swobodnie porusza się w cyfrowej rzeczywistości. To m.in. z tego powodu coraz większym powodzeniem w ubiegłym roku cieszyły się kryptowaluty, które nawet nazwano „współczesnym złotem”. Jest to jednak aktywo wirtualne, czysto spekulacyjne, może więc tak samo łatwo zyskiwać, jak i tracić. Największa z kryptowalut, bitcoin, dwukrotnie przebił w ubiegłym roku poziom 60 tys. dol., by w ostatnich tygodniach zejść poniżej 40 tys. dol.
– Obroty na większości kryptowalut, w szczególności na bitcoinie, są tak duże, że jesteśmy w stanie lepiej wykonać na nich analizę techniczną niż np. na spółkach notowanych na giełdzie NewConnect, Natomiast wiadomo, że kryptowaluty cechują się bardzo dużą zmiennością i wahaniami kursów – przypomina prezes Reliance Polska. – Jeżeli ktoś myśli o inwestowaniu w to aktywo, to raczej w takim klasycznym modelu, żeby zainwestować środki, z których utratą możemy się pogodzić. Jeżeli jesteśmy gotowi na tego typu wahania, myślę, że też jest to ciekawy kierunek, natomiast bardziej, jeżeli chodzi o dywersyfikację, a nie lokowanie tam całych oszczędności.
Dywersyfikacja, czyli rozdzielenie inwestowanych pieniędzy między różne spółki, a jeszcze lepiej – rodzaje aktywów, to podstawowa zasada w czasach dużej zmienności.
– Nie powinniśmy wchodzić w inwestycje, o których słyszymy, że już wszyscy zarobili, bo zazwyczaj wtedy już jest po prostu za późno. Jeżeli nie rozumiemy jakiegoś biznesu, jest on dla nas zbyt skomplikowany, to nie powinniśmy w ogóle w niego inwestować, ale jeżeli rozumiemy pewne zachowania rynkowe, branżę, w której przykładowo pracujemy, to może powinniśmy zacząć od spółek właśnie z tej branży, tak żeby poznać mechanizmy, które danymi spółkami rządzą. Później powinniśmy rozbudowywać swój portfel, czyli stawiać na dywersyfikację, nie powinniśmy wkładać oszczędności w jedną spółkę, ale dzielić je na powiedzmy 10, w zależności również od zasobności portfela – radzi Cezary Chybowski.