Z taką suszą Somalia nie zmagała się od 40 lat. Najmniejsze od dekad opady deszczu wywołują problemy z dostępem do wody i żywności. Ponad milion Somalijczyków musiało opuścić swoje domy, by szukać pomocy i ratunku. Ta sytuacja klimatyczna pogłębia kryzys humanitarny, do którego przyczyniła się również wojna w Ukrainie – brak dostaw zboża z Rosji i Ukrainy oraz rosnące ceny powodują, że coraz więcej osób nie jest w stanie zaspokoić swoich codziennych potrzeb żywieniowych.
– Sytuacja humanitarna w Somalii jest w tym momencie bardzo poważna. Panuje susza i jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania, może dojść do klęski głodu – mówi agencji Newseria Biznes Martin Amadi, szef misji Polskiej Akcji Humanitarnej w Somalii. – Kryzysem w Somalii dotkniętych jest około 7,8 mln ludzi. To połowa ludności kraju. Sytuację można porównać do dramatycznej suszy z 2011 roku. O tamtej katastrofie świat dowiedział się za pośrednictwem nowego wykonania piosenki „We Are the World”. Wtedy susza dotknęła 3,1 mln ludzi, więc teraz mówimy o dwukrotnie większej liczbie.
W 2011 roku susza kosztowała życie niemal 260 tys. osób, głównie dzieci. Susze w Afryce Wschodniej nie są nowym zjawiskiem, jednak w ostatnich latach intensywność i częstotliwość ich występowania przybiera na sile. Ponad 1 mln Somalijczyków było zmuszonych opuścić swoje domy i szukać pomocy gdzie indziej – głównie ratunku przed głodem i skrajnym niedożywieniem.
– Trzy pory deszczowe z rzędu nie przyniosły wystarczającej ilości opadów. Doprowadziło to do ogromnych niedoborów wody – wyjaśnia szef misji Polskiej Akcji Humanitarnej w Somalii. – Wielu Somalijczyków wyjechało mieszkać i pracować w różnych krajach świata i to oni utrzymują swoje rodziny i przyjaciół, przesyłając im pieniądze na życie.
Sytuację pogarszają także konsekwencje napaści zbrojnej Rosji na Ukrainę. Oba te państwa należały przed wojną do największych światowych eksporterów zbóż i odpowiadały za 44 proc. dostaw pszenicy na kontynent afrykański. Ograniczenia w eksporcie spowodowały więc mniejszą podaż żywności i gwałtowny wzrost jej cen.
– Drugi aspekt wojny to ograniczenie dostaw ropy naftowej, co także skutkuje wzrostem cen. Kiedy rosną ceny paliw, wszystko drożeje. W związku z tym koszty życia w Somalii zasadniczo wzrosły, a do tego znacząco zmniejszyły się środki z pomocy międzynarodowej docierające do Somalii. Wielu darczyńców, którzy dotąd przekazywali fundusze i pomoc dla Somalii, znacznie je ograniczyło. Więc z jednej strony wzrost cen spowodowany obecną sytuacją, z drugiej strony mniejsza pomoc to podwójna tragedia – podkreśla Martin Amadi.
PAH działa w Somalii od czasu wielkiej suszy z 2011 roku. Celem działalności tej organizacji jest zwiększanie dostępu ludności do artykułów higienicznych, promowanie praktyk higienicznych, poprawa warunków sanitarnych poprzez budowanie sanitariatów, zapewnianie dostępu do wody pitnej przez budowę studni czy punktów poboru wody.
– Realizujemy także projekty związane z żywieniem, w ramach których zapewnialiśmy dodatkowe żywienie dla dzieci do lat pięciu. Oferujemy też wielofunkcyjną pomoc gotówkową, w ramach której rodziny otrzymują dodatkowe pieniądze na utrzymanie się przez pewien okres – wyjaśnia szef misji w Somalii.
Długoterminowo walkę z kryzysem głodu mają wspierać różnego typu inicjatywy związane z rolnictwem czy zróżnicowaniem upraw. W obecnej sytuacji suszy nie mogą one jednak być realizowane.
– Społeczeństwo podejmuje różne wysiłki, ale istnieje ogromna potrzeba pomocy – podkreśla Martin Amadi. – PAH jest polską organizacją, a pomoc z waszego kraju jest dla wielu Somalijczyków bardzo ważna. Otrzymujemy pieniądze od prywatnych darczyńców z Polski. Trafiają też do nas środki od polskich przedsiębiorców i bardzo doceniamy tę pomoc. Potrzebujemy jednak dużo więcej, szczególnie teraz, gdy trwa susza. Apelujemy więc do Polaków i polskich przedsiębiorców, aby nie przestawali nam pomagać.
Jak informuje PAH, w sierpniu br. 303 mln ludzi na całym świecie potrzebowało pomocy humanitarnej. Na koniec 2021 roku było ich 274 mln. Skala globalnych wyzwań stale więc rośnie.